Jarosław Juszkiewicz:
Witam państwa, przed mikrofonem Jarosław Juszkiewicz. Radio pozwala odbywać szybko nawet najdalsze podróże. Dziś zapraszam do Kanady. Największą z 10 kanadyjskich prowincji jest Quebec. Oficjalnym językiem jest tu francuski, o czym może przekonać się każdy kierowca, który wynajmie samochód i ze zdziwieniem odkryje, że na skrzyżowaniach, na znakach stopu zamiast dobrze znanego mu słowa „stop” widnieje francuskie słowo „alliage”. Co ciekawe, zdziwią się też kierowcy francuscy, bo nawet w Paryżu na znakach przeczytamy po prostu „stop”. Kiedy pierwszy raz przyjechałem do Quebecu byłem zaskoczony, jak mocno są związani z tutejszą odmianą francuszczyzny mieszkańcy tej prowincji, ale za to nazwa tej prowincji nie pochodzi z języka francuskiego, lecz z języka Indian Algonkin. Quebec oznacza miejsce, w którym zwęża się rzeka i to właśnie woda jest powodem tej podróży. W Montrealu ma siedzibę Hydroquebec. To korporacja koronna, której podlega 61 elektrowni wodnych w Kanadzie. Przygotowując podkast poświęcony transformacji energetycznej, która już zaczyna się w Polsce, poznam dziś człowieka, który ponad pół wieku temu rozpoczął pracę w Instytucie badawczym Hydroquebec i był współtwórcą jednego z najciekawszych projektów energetycznych w historii. To prof. dr hab. Ryszard Malewski, który jest także autorem książki „60 lat pracy pod wysokim napięciem”. Jego doświadczenie zdobyte w Kanadzie i w pracy przy innych projektach może okazać się bezcenne podczas transformacji energetycznej w Polsce. Prof. Malewski po raz pierwszy wylądował w Montrealu we wrześniu 1970 roku, gdy powstawał wielki projekt.
Prof. dr hab. Ryszard Malewski:
Trzeba mieć mapę tego, żeby pokazać, jaki to jest duży obszar i właściwie niezaludniony. Ludzie mieszkają tuż przy granicy amerykańskiej. Jeżeli się podróżuje na północ, no tam też są ludzie, ale to są zwykle ludzie, którzy zajmują się tam łapaniem ryb czy jakiś zwierzaków. Są Indianie, którzy tam sobie siedzą. Ten cały wielki obszar prowincji Quebec jest chyba w 90%, to jest ogromne pole granitu. Na tym obszarze zbiera się w ciągu roku ogromna ilość śniegu i lodu. Jak przychodzi odwilż, czyli wiosna, to się topi, a cały ten płaskowyż jest nachylony. Niewiele, ale troszkę on jest nachylony, także jest wyższy na Wschodzie, niższy na Zachodzie, czyli ta woda spływa, tam przez parę milionów lat, ja myślę i ona sobie wyżłobiła w tym kamieniu twardym korytarz. Są wysokie ściany, wąskie i głębokie. To z punktu widzenia inżyniera elektryka to jest idealne miejsce, żeby zrobić zaporę i postawić elektrownię. Tak się złożyło, że ta prowincja Quebec była różna od pozostałych prowincji Kanady No, bo to była kiedyś kolonia, francuska. To jak myśmy tam przyjechali, to był rok 1970, tam była bardzo trudna sytuacja. Ludność prowincji Quebec przechodziła przez wybory. Czy my chcemy się oddzielić od Kanady, odseparować, czy zostajemy? Okazało się, że przy bardzo małej różnicy głosów, stanęło na tym, że zostajemy, ale sytuacja była napięta. Separatyści, gdyby oddzielili ten kraj od reszty, toby się stał już zupełnie biednym krajem, bo jednak fakt, że jest częścią Kanady, utrzymywał pewien poziom życia może nie bardzo wysoki, ale zawsze. Natomiast, gdyby się to oddzieliło, no to wtedy by był katastrofa, no kto by pomógł temu nowemu krajowi finansowo? Wyglądało na to, że Związek Radziecki by się nie uchylał. Pewno, by pomógł za jakieś drobne usługi, żeby mieć bazę, tam, w wyjściu rzeki itd. No więc, widząc taką perspektywę, ktoś powiedział: Słuchajcie, musimy coś z tym zrobić. No trudno, postawić wojsko w ujściu rzeki. To jest biedna prowincja i musimy coś zrobić, żeby oni doszli do poziomu życia porównywalnego z innymi prowincjami, musimy im dać szansę zarobić. I w tym momencie pożyczono Quebecowi pieniądze na to, żeby zbudować ogromną elektrownię wodną, która będzie korzystała z tego, że cały ten płaskowyż, który się tam znajduje będzie to generował i zapożyczone pieniądze będziecie musieli nam zwrócić, ale nie w dolarach, tylko w kilowatogodzinach. Będziecie tą energię eksportowali do Nowego Jorku, do Stanów Zjednoczonych ogólnie. No więc w pierwszej chwili nikt nie widział, czas z tym fantem zrobić, ale Amerykanie jak to Amerykanie przyszli i zresztą oni zbudowali tą elektrownie, to bardzo trudno, to oni dużo można mówić, że to nie był prosty projekt, ta elektrownia jest ogromna, jedna z największych na świecie, w lecie pracuje głównie dla Amerykanów, bo oni potrzebują energii, dla klimatyzacji, cyfryzacji.
JJ:
Rzeczywiście jest tak, że Amerykanie największy pobór mocy.
RM:
Oczywiście w lecie dają w lecie, a w zimie? Oczywiście, w Quebecu się miło podgrzewa, prawda, domy tym, ale to jest mało. W związku z tym ta elektrownia pracuje na okrągło, cały rok. Takich elektrowni nie ma wiele na świecie. Czyli to było wybrane w dziesiątkę, te jedyne miejsce na świecie.
JJ:
Czyli Kanadyjczycy potrzebują prądu zimą, Amerykanie latem.
RM:
Tak jest, to się łatwo mówi, ale trudno robi. Przesłanie tej energii do Nowego Jorku to jest kawał drogi, jak się patrzy na mapy, to teraz ładnych parę 3,5 do 4000 mil.
JJ:
Słynny Blackout, który został spowodowany kilka lat temu w Stanach Zjednoczonych, właśnie był związane z liniami energetycznymi.
RM:
Po pierwsze, no zbudowali Amerykanie, tą elektrownie, ale trzeba zrobić linię, trzeba tą linię przeprowadzić przez, no tutaj muszę wejść, trochę w wysokie napięcia, żeby przenieść tak wielką ilość tej energii elektrycznej, na taki duży dystans to trzeba albo zrobić druty, które będą takiej średnicy, każdy drut, to tego nikt nie zrobi, albo zrobić wysokie napięcie, cienkie druciki, ale pod bardzo wysokim napięciem. Po pierwsze nie ma ludzi, którzy by na tym znali, po drugie mamy do czynienia z bardzo dużym odstępem, bo jednak ta linia biegnie od północy hen od Hudson Bay do nowego Jorku, a to jest obszar, który jest paskudny, bo tam chodzą i w zimie burze śnieżne, burze lodowe. Jest kwestia, czy to się nie przerwie w pewnej chwili. Na uniwersytetach nie było już katedr, które by tego uczyły, bo nie istniały. Tak że, nie było ani profesorów, ani studentów. Stwierdzono, że jedyna rada jest taka, że musimy ściągnąć ludzi, którzy na tym znają, czyli zrobiono, jak gdyby powiedzieć, polowanie na ludzi, którzy akurat mieli za sobą studia w technice wysokich napięć. No, nie było ich wielu. Wprawdzie i Francuzi, i Włosi, Rosjanie myśleli o tym, próbowali, ale za co innego myśleć, próbować, a co innego mieć robotę. No więc jak ci Amerykanie przychodzili i pytali się, jak wy to rozwiążecie? Mówiono: słuchajcie, to my mamy swoich takich konsultantów. Jeden jest we Włoszech, drugi jest tu. Nie, nie, nie. Jak wasz konsultant. pojechał z dziewczyną gdzieś na weekend, a to się zawali, to my jesteśmy bez elektryczności, my musimy mieć tu, na miejscu, w Montrealu, laboratoria, fachowców, wszystko, co trzeba, żeby temu zapobiec. Na to się zgodzono i zrobiono, że tak powiem, ogłoszenie, że kto się jest w tej dziedzinie działa, to niech się zgłosi. No, ja miałem trochę szczęścia, bo tak się złożyło, że jeden z opiniodawców o moim doktoracie w Warszawie był człowiekiem, który przeniósł się do Kanady, bo mu zaoferowano posady i daną mu funkcję. Będziesz dyrektorem działu wysokich napięć i twoja pierwsza funkcja jest to znaleźć fachowców, bo nie mamy i dzięki temu ja miałem więcej szczęścia, niż rozumu, bo on mnie znał i zostałem zatrudniony. Jak się spotkaliśmy tam w Montrealu, to budynek jeszcze nie był skończony. Wjechaliśmy i było 12 ludzi, jak się spotkaliśmy przy obiedzie. To jedyny język, który mogłem się z tymi ludźmi porozumieć. To był niemiecki, bo każdy się uczył. Z książek pt. Hohszmannugs technik.
JJ:
Panie profesorze, jak pan sądzi, czy Polska jest gotowa na transformację energetyczną? Czy nasz kraj jest w stanie wykonać ten krok w stosunkowo krótkim czasie? Tutaj?
RM:
No, wchodzimy w nową dziedzinę, to jest na pewno dłużej i na pewno drożej. Jak to zrobić? No, najpierw trzeba zamknąć to, co jest, prawda, czyli mamy pewną sieć, która istnieje w Polsce, tam od kilkudziesięciu lat. Ona działa sobie tak, jak lepiej, gorzej, ale działa i ona jest pomyślana w ten sposób, że tych elektrowni jest parę na Śląsku, tam jest parę, tu, trochę tam i oprócz tego jest sieć, która to wszystko łączy i jest połączenie z brzegiem morza, gdzie są też urządzenia różne, związane z portami. Czyli to jest taka sieć, która się tutaj kręci i jest sieć rozdzielcza, która do każdej wsi przychodzi. Natomiast tutaj, to mówimy o czymś, które się zupełnie inaczej kształtuje, bo tak co to znaczy zrobić układ, który jest oparty o tym, że zbieramy energię ze światła przy pomocy tych paneli, w tej chwili się mówi jeszcze dużo. o wiatrakach o tym owym, to wszystko jest prawda. Jak się czyta różne pisma, no to ludzie, którzy zaczęli, to pierwsi robić np. w Kalifornii to mówili Słuchajcie, jakie to proste, tylko że w tej Kalifornii to wiatr wieje na okrągło przez cały rok i słońce świeci. Marek Szrot, wielki przyjaciel, jest takim pionierem, który zaczął to robić i żeby zapoczątkować to w swojej fabryce na Śląsku, zrobił to, że w swojej fabryce, która zajmowała się naprawami translatorów, zrobił zasilanie właśnie ze źródła tego odnawialnego, czyli na dachu w hali, w której się remontuje transformatory dach zastąpiono tymi blachami. Druga sprawa, która jest równie ważna, to jest składowanie tej energii, bo jak się na to spojrzy, to, co mamy? Urządzenie, które robi elektryczność ze światła. Tylko co to jest? To jest prąd stały, którego wartość, wielkość zmienia się w zależności od tego, jak się chmurki ułożyły. Czy ona zawsze dostarcza tego pozostałych? Tylko raz tak, raz owak? Tego nikt z nas nie kontroluje, no bo to Wola Boska. To się tyczy zarówno słońca, jak i wiatru. Tak że tutaj pan Marek zrobił rzecz bezcenną, bo w tym swojej fabryce, fajnej fabryce zainstalował tą i znalazł ludzi, którzy mu sprzedali takie urządzenia, które w tej chwili służą do samochodów elektrycznych, które się ładuje, takie prawda? I oni jeździ tak długo, aż się wyładuje akumulator, bank energii, bo to już na sucho się robi. To jest kosztowne, oczywiście i na skalę tej jego pracy, bo to sobie pozwolił i rzeczywiście jego przedsiębiorstwo jest samowystarczalne przez kilka miesięcy w lecie, bo w zimie jakoś ten słońce i wiatr, tak słabszy są, no więc to jest taki przykład, jak to wygląda na małą skalę. Czy my wyobrażamy sobie, że ta Polska to będzie jakaś taka próżnia, a na niej każdy właściciel jakiegoś domu czy czegoś to sobie zainstaluje własny układ? To jest mało realne. Ja nie przypuszczam, żeby kiedykolwiek do tego poszło, że każdy w swoim domu, który tam ma, gdzieś tam będzie, miał swój układ z tym wszystkim, żeby generować tą elektryczność? Druga rzecz, to jest zrobić taki sposób, żeby to te źródło odnawialne była tyle silne, że zaspokaja rejon.
JJ:
Po co ta transformacja w takim razie?
RM:
Transformacja jest wymuszona przez klimat. Wszyscy w tej chwili już się zgadzają, że to jest działanie człowieka w dużym stopniu wiemy, że nie możemy zmienić sposobu pracy słońca. Jedyna rzecz, jaką możemy zrobić, to jest zmniejszyć dwutlenek węgla. Nie dyskutując, czy to jest jedyny, czy nie jedyny, ale jedyny, który możemy coś zrobić. Ile to będzie kosztowało? To będzie kosztowało, ale musimy. Unia Europejska ma pewną możność narzucenia pewnych wymagań, bo my w ramach tej praw naszej Unii realizujemy to, co zostało zalecone, żeby obniżyć zawartość dwutlenku węgla, w związku z czym należy po pierwsze zniszczyć wszystkie elektrownie, które palą węgiel, no bo wiadoma rzecz, że te elektrownie muszą robić dwutlenek węgla, bo inaczej się nie da.
JJ:
Myślę panie profesorze, że cała transformacja energetyczna będzie o wiele bardziej skomplikowanym, o wiele droższym i o wiele także trudniejszym społecznie, a także psychologicznie procesem niż proces, w którym pan uczestniczył?
RM:
Tak się zdarzyło w moim życiu przez przypadek, że trafiłem do tego zespołu. Ludzi, który został zmontowany doraźnie w Montrealu, po to, żeby wprowadzić ten system wyższego napięcia, którego nie znano. Nie było ludzi, nie było sprzętu, nie widziane. Jak ja muszę przyznać szczerze, że jak byłem na Politechnice Warszawskiej, to w Warszawie tego też nie było, ale miałem prof. Jakubowskiego, który całe swoje życie i poświęcał wysokim napięciu, to byłego pasja i akurat studiowałem u niego. Tak się złożyło, to był mój kierunek i od nas uczył wielu rzeczy, no powiem na wyrost, które były odległe od czasu, kiedy ja byłem studentem, ale on to sobie w swojej głowie przewidywał, także miałem. No dość, nie przesadzajmy, ale pewną wiedzę, którą mi dano. Ci koledzy, których spotkałem, bardzo różnie. Też trzeba powiedzieć, że ludzie myśleli o tych wyższych napięciach, wielu krajach i tam paru ludzi, którzy coś wiedzieli, było i myśmy musieli improwizować. Ja się po prostu musiałem wdać w coś, w zbudowanie czegoś, czego nie było. Wbudowanie urządzenia, które nie miało, że tak powiem przed tym przodków, żeby z tego skorzystać. No i trzeba to było zorganizować fizycznie. Byli i ludzie, i sprzęt, no ja przez to przez 20 lat tam pracowałem. Najciekawszy okres życia w życiu. Tak, że jeżeli mogę, coś powiedzieć, że tu jest podobna sytuacja, mamy do czynienia z czymś, co trzeba zrobić, nie ma wątpliwości, trzeba to zrobić, dyskusja jest, poza tym musimy tak, jakie mamy wymogi, no wymogi są takie, że trzeba to zrobić, nawet nie zwracając specjalnie uwagi na koszty. To, co mnie uderzyło tam, że jakiekolwiek były rozmowy w czasie tego i mówię jej to będzie kosztowne, nie przejmujmy się, to będziemy dobrze, rób, żeby było dobrze. I tak zadziałali ci ludzie, którzy zbudowali te laboratorium i uruchomili cały ten system, który po dziś dzień się kręci
JJ:
Prof. Ryszard Malewski jest doradcą firmy Energo-Complex do spraw wysokonapięciowych, a także ekspertem Akademii Transformacji Energetycznej, która organizuje już wkrótce drugą ogólnopolską konferencję dotyczącą rozwiązań związanych z transformacją energetyczną i koniecznością osiągnięcia neutralności klimatycznej. W ramach Akademii Transformacji Energetycznej zaprezentowane zostaną nowoczesne rozwiązania dotyczące transformacji energetycznej oraz ścieżki do zrównoważonej energii, a konferencję odbędzie się w Szczecinie w dniach od 10. do 12 kwietnia w Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym oraz Filharmonii Szczecińskiej. W swoim życiu odwiedzałem Kanadę wielokrotnie i szczerze mówiąc nie wiedziałem, że energia oświetlająca, górującą nad Toronto wieżę i światła tworzące, przepiękną nocną panoramę tego i wielu innych kanadyjskich, ale także oczywiście przede wszystkim amerykańskich metropolii położonych na wschodnim Wybrzeżu Stanów zjednoczonych, pochodzi z hydroelektrowni. Niestety w przypadku Polski to rozwiązanie nie jest możliwe. Na taką skalę mamy po prostu inne ukształtowanie terenu, ale co ciekawe, jest w Europie kraj, który 100% swojej energii czerpie z hydroelektrowni. I tu pewnie zaskoczę kilka osób,. Tym krajem jest Albania, ale to nie znaczy, że w Polsce nie możemy skorzystać z niektórych bardzo interesujących rozwiązań, o których opowiem już w kolejnych odcinkach tego podcastu.